Cud nad Ścinawą

W 1241 roku Niemodlin był grodem warownym, usytuowanym w zakolu rzeki. Oprócz rzeki  chroniły go bagna oraz wał ochronny. Również dwie drogi wjazdowe były chronione przez baszty bramne: nyską i opolską.

W marcu dotarły wieści, iż na wschodnie ziemie Królestwa Polskiego wtargnęli Tatarzy, którzy w okrutny sposób rozprawiali się z rycerstwem i napotkaną ludnością. Wszyscy się bali. Tymczasem hordy tatarskie posuwały się w kierunku Śląska. Mieszko II sposobił się do obrony Opola. Aby zatrzymać i zniszczyć Tatarów nad Odrą, z pomocą pospieszyli mieszkańcy Niemodlina uzbrojeni w strzały, łuki, broń drzewcową i sieczną. Przez kilka dni i nocy dorośli  wzmacniali mury obronne i baszty.

Nocą zaobserwowano łuny na wschodzie. Od strony Wawelna pojawili się Tatarzy. Łącznik na koniu zdążył dotrzeć do Niemodlina. Na bramach wjazdowych rozległy się sygnały. Mieszkańcy zza murów uciekali w popłochu do grodu. Szybko zamykano brami i podnoszono mosty zwodzone nad fosą. Do miasta na małych konikach zbliżali się przygarbieni tatarscy łucznicy.

W południe 5 kwietnia 1241 roku niebo pokryły ciemne chmury, a przedpole ogarnęła gęsta mgła.

Nastała złowroga cisza. Przerwał ją kościelny dzwon oraz procesja dzieci i kobiet. Proboszcz, mieszkańcy Niemodlina, wszyscy błagali o zmiłowanie. I oto stał się cud!

Ciemne chmury zamieniły się w świecący orszak aniołów ze św. Urszulą na czele. Oślepieni blaskiem Tatarzy byli bezsilni. Odgłosy anielskich trąb wystraszyły konie i łuczników. Gdy Niemodlin ocalał, rozległ się śpiew dziękczynny.

W podzięce za cudowne ocalenie Niemodlina, jego mieszkańcy umieścili nad bramą opolską płaskorzeźbę wybawczyni, która przetrwała do 1860 roku. Powstał też obraz św. Urszuli na tęczy, który umieszczono w drewnianym kościele, a potem przeniesiono do murowanego.